Początki osadnictwa u podnóża Tatr

Lud podtatrzański - najstarsza karta dziejów
Spisz jest krainą leżącą na terenie dzisiejszej Słowacji na wschód od Tatr Wysokich. Zgodnie z ostatnimi badaniami obszary te były stale zasiedlone od mniej więcej 5000 lat.
W rejonie Spiskiego Czwartku na Słowacji (na pd-wsch. od Popradu) odkopano ślady osad z epoki neolitu (czyli kamienia gładzonego) oraz epok późniejszych środkowego brązu, ery halsztackiej i czasów Wielkiej Morawy. W okolicach Mysiej Górki odkryto osadę o charakterze miasteczka otoczoną murami z roku 1550 p.n.e.! czyli z czasów kultury otomańskiej z wyraźnymi wpływami kultury śródziemnomorskiej. Miasteczko to posaiadao nawet swój własny akropol.

A w Tatrach....
Same Tatry przez długi czas były ziemią niczyją. W wiekach XI i XII n.e. znaczny ich obszar był pokryty gęstą puszczą, która stanowiła naturalną granicę między Polską i Węgrami. Granice obu krajów dochodziły do jej skraju, więc z czasem władcy zaczęli myśleć o powiększeniu swoich terytoriów.
Węgrzy byli w tej kwestii dalej zaawansowani niż Polacy i już w XII w. Tamtejsi władcy nadawali nie zamieszkałe lub słabo zamieszkałe obszary magnatom, instytucjom kościelnym i miastom, promując w ten sposób osadnictwo na tych terenach.
Efektem tego było opanowanie lesistego pasa granicznego u stóp Tatr w zasiedlonej już wcześniej, bo w X w. Kotlinie Spiskiej.

Osadnicy z odległych krajów na pogórzu Tatr
Ponieważ miejscowy czynnik ludzki nie był zbyt liczny i kolonizacja postępowała bardzo wolno, należało go zasilić osadnikami z przeludnionej Flandrii. Ci z kolei okazali się niezbyt przydatni do pracy w terenach górskich i podgórskich i ich rolę przejęli osadnicy niemieccy z Saksonii, potem z Polski i ze Śląska.

Węgrzy u podnórza Tatr Wysokich
W tym okresie do kolonizacji tego regionu znacznie przyczyniła się rodzina Berzeviczych, wywodząca się od proboszcza spiskiego Adolfa. Po otrzymaniu nadań króla węgierskiego Andrzeja II z 1209 r. skolonizowała ona przy pomocy osadników saskich obszar północnej Doliny Spiskiej. Później osadnictwo postępowało wieku XIV i XV na obszarze Magury Spiskiej. Skolonizowane zostały jej północne i północno-zachodnie obszary aż po Dunajec i Białkę.

Poznanie Tatr

Ciekawość ludzi oraz chęć wykorzystania bogactw, które kryły niezbadane doliny, hale i szczyty pchnęły okoliczną ludność do coraz głębszego zapuszczania się do wnętrza gór. Byli wśród nich ludzie różnych profesji, różnego pokroju. Jednak wszyscy posiadali szczególną wiedzę którą przekazywali z pokolenia na pokolenie w formie ustnej, później pisanej.

Pasterstwo Na przełomie XVI i XVII w. w Tatrach po północnej stronie istaniało ok. 50 stałych szałasów, dających czasowe schronienie kilkuset pasterzom. (badania Z. Hołub-Pacewiczowa) Pasterstwo stało się motorem budowy dróg, które prowadziły wysoko w góry aż po płaskie hale. Ułatwiały one wraz z istniejącą bazą szałasów dostęp wędrowcom do wnętrza Tatr. Liczbę "turystów" pod koniec XVI w. należy szacować na ok 100 rocznie. Ówcześni pasterze mogli poszczycić się dość dobrą znajomością gór. Natomiast wiedzą przewyższali ich często myśliwi, tzw. polowace, którzy w pogoni za zwierzyną zapuszczali się w najbardziej odległe i wysokie rejony górskie. Z ich szergów wywodzili się pierwsi przewodnicy tatrzańscy. Jednym z nich był koziarz Gross, towarzyszący brytyjskiemu podróżnikowi Robetowi Townsonowi w czasie wejścia na Jagnięcy Szczyt.

Zbójnicy Dużo mniejszą rolę w poznawaniu Tatr odegrali osławieni zbójnicy tatrzańscy. Wśród ludzi pokutuje przekonanie, że znali oni świetnie góry. Jednak ze względnu na to, że mieszkali oni wysoko w górach, zwykle w pobliżu przełęczy (żeby w razie potrzeby szybko uciec do innej doliny) ich znajomość ograniczona była raczej do małego rejonu. Nie interesowały ich szczyty górskie, byli poza tym mniej liczni niż pasterze i ze zrozumiałych względów nie dzielili się swoją wiedzą z wędrowcami tatrzańskimi. Należy w tym miejscu wspomnieć o słynnym Janosiku, którego działalność jest mylnie łączona z Tatrami i polskim pochodzeniem. Juraj Janosik w rzeczywistości był Słowakiem, urodził się w Terchovej w Małej Fatrze (kilkadziesiąt km na zachód od Tatr) i na tamtym terenie zbójował. Został stracony w wieku 26 lat w Liptowskim Mikulaszu.

Uciekinierzy W nieznacznym stopniu do poznania Tatr w XVII i XVIII w. przyczynili się też ludzie ukywający przed przesladowaniami religijnymi. Jednym z nich był proboszcz z Huncowic (na Słowacji) ukrywający się przez 5 lat (1672 - 1677) w okolicach Małej Czubki Rakuskiej w Dolinie Kieżmarskiej. W literaturze starosłowackiej można znaleźć również utwór XVII wiecznego poety-uciekinera ukrywającego się prawdopodobnie w Dolinie Jaworowej (Słowacja).

Zielarze, korzeniarze, znachorzy Tatry eksplorowali w dawnych czasach również zielarze, korzeniarze i wszelkiego rodzaju znachorzy w poszukiwaniu leków na rozmaite choroby i dolegliwości. Zbierali oni tu takie rośliny jak:
- języcznik zwyczajny stosowany przy opatrywaniu ran
- goryczki np. goryczka kropkowana (Gentiana punctata) na dolegliwości przewodu pokarmowego
- arcydzięgiel litwor, potężna, rozłożysta roślina rosnąca nad potokami tatrzańskimi dającej rzekomą czarodziejska moc. Roślina wydziela bogactwo zapachów dzięki olejkom eterycznym.
- omieg kozłowiec którego korzenie zwane kozim korzeniem, miały mieć zbawienny wpływ na ludzi mających zawroty głowy nad przepaściami
- limba i kosodrzewina do produkcji olejków eterycznych drogą destylacji

Nazwa Tatr

W różnych częściach Karpat i ich okolicy (np. Siedmiogród czy Podole) istenieją pokrewne geograficzne nazwy takie jak: Tołtry, Toutry, Toutra. Oznaczają najcześciej góry skaliste, skały, głazy, lub miejsca niebezpieczne. Niektórzy uczeni są zdania, że nazwa ta pochodzi od starosłowiańskigo słowa tr-try lub tr-tri, co oznaczało wielkie głazy. Inni wskazują na jeszcze wcześniejszy rodowód nazwy sięgający czasów przedgermańskich i przedsłowiańskich.
Faktem jest natomiast, że nazwa Tatr po raz pierwszy została zapisana pod koniec XI w. w przywileju cesarza Henryka III z roku 1086 określającym granice biskupstwa praskiego i morawskiego. Nazwa ta brzmiała Trytri, Tritri lub Triti. Brzmienie bardziej zbliżone do dzisiejszego - Tatri - można znaleźć w kronice czeskiej praskiego kanonika Kosmasa z początków XII w. W polskich źródłach historycznych nazwa o dzisiejszym brzmieniu Tatry pojawiła się w Kodeksie Dyplomatycznym Małopolski w 1255 r.
W źródłach węgierskich nazwa występowała nieco wcześniej, bo na początku XIII w. Jej forma była bardziej zniekształcona: Turtur, poźniej Turtul, Tortol, Tarchol oraz Tartul.
Same Tatry miały również wiele innych nazw. Jan Długosz, polski kronikarz, w połowie XV w. określa je raz jako Tatry, innym razem jako Alpy Polskie lub Sarmackie. Niektóre wcześniejsze źródła z XIII w. używały nazw Montes Nivium (Góry Śnieżne) oraz późniejsze z XVI w. jej niemickiego odpowiednika Schneegeburg. Jeszcze późniejsze źródła historyczne nie wyodrębniały Tatr z pasma Karpat i nazywano je Montes Carpathi, a po określeniu ich wysokosci nad poziom morza, Carpati Centrales albo Principales lub ZentralKarpathen, czyli Karpaty Centralne.

Pierwsze graficzne przedstwienie Tatr Pochodzi z przełomu XIV i XV w. z fresku nieznanego artysty umieszczonego w kościele parafialnym w Popradzie. Wsród scen religijnych namalowano prymitywne szczyty symbolizujące Tatry.

Na podbój nieznanego...

Beata z Koscieleckich Łaska Okazuje się, że pierwszym turystą tatarzańskim oficjanie uwiecznionym w formie pisemnej była Polka, Beata z Kościeleckich Łaska. Wzmianka pochodzi z dziennika miasta Kieżmark, później cytowana w innych publikacjach. Beata, żona ówczesnego hrabiego spiskiego (nadżupana) Olbrachta Łaskiego, która "znajdowała w okolicy dużo upodobania" "odbyła z wieloma ludźmi z miasta podróż w Góry Śnieżne". Wycieczka miała charakter czysto turystyczny i odbyła się w Zielone Świątki, czyli 11 czerwca 1565 r. Piędziesięcioletnia wówczas nasza rodaczka dotarła prawdopodobnie do najczęściej wtedy odwiedzanego Zielonego Stawu Kieżmarskiego (u podnóża Jagnięcego Szczytu).

Pierwszy zdobyty szczyt Ludzie wchodzili na pomniejsze i łatwo dostępne szczyty już od dawna, jednak pierwsze opisane wejście datuje się na czerwiec 1615. Dokonał tego Dawid Frolich, który jako młodzieniec wraz z dwoma kolegami ze szkoły zapragnął poznać wysokość gór. Kiedy stanął na wierzchołku pierwszej góry, ujrzał dalej kolejną, jeszcze wyższą, którą zdobył w wielkim trudzie idąc po chwiejących się głazach. W ten sposób zmuszony był do przejścia kilku mniejszych szczytów zanim stanął na naprawdę najwyższym wierzchołku. Po drodze został "uwięziony" w gęstych mgłach, które się rozstąpiły przed dotarciem na szczyt. Frolich był zafascynowany różnymi wysokościami chmur, część przewalała się pod nim, inne podążały na jego wysokości, a część jeszcze wyżej. Podziwiał też wspaniały widok sięgający granic Spisza. Na szczycie zastał "powietrze tak spokojne i delikatne, iż nie zauważył poruszenia się włosa". Kiedy przypomniał sobie gwałtowne wiatry które spotykał na mniejszych wysokościach wyciągnął brawurowy wniosek, że dotarł już "do najwyższej sfery powietrza, do której wiatry już nie dochodzą".
W opise tym zastanawia fakt, że Frolich znający doskonale Tatry nie wspomina ani jednej nazwy. Dlatego przez wiele lat dyskutowano na jaki wierzchołek wszedł młody Frolich. Wśrod rozważanych szczytów była Łomnica, Kieżmarski i Sławkowski. Ten ostatni jest chyba najbardziej prawdopodobny, ponieważ jest łatwo dostępny i ma kilka mniejszych wierzchołków w drodze na szczyt.

Simplicissimus Około roku 1669 w Niemczech pojawia się opowieść przygodowa o życiu i podróżach po wielu krajach Europy włóczęgi o imieniu Simplicissimus. Imię oznacza po łacinie "prostaczek". Autor przez długi czas pozostawał anonimowy, po wielu latach okazał się nim jeden z najwybitniejszych pisarzy niemieckich tego czasu Grimmelshausen.
Opowieść ta stała się prekusorką nowego przygodowo-podróżniczego nurtu w literaturze (Abenteuerliteratur). Pomimo tego, że bohater jest zmyślony, opisy jego przygód oparte są o prawdziwe podróże.
Opowieści tego rodzaju stały się tak popularne, że znalazły swoich autorów w wielu krajach Europy. W taki sposób powstał "prostaczek" francuski, angielski, turecki. Najlepszym z nich okazał się Simplicissimus węgierski wydany w 1683 r. Anonimowy autor opisuje swoje przeżycia z lat dziecięcych i młodzieńczych, swoje podróże po południowym Podtatrzu, wschodniej Słowacji oraz po Tatrach. W ciekawy sposób opisuje miasta, krainy, miejscowe stosunki społeczne, zwyczaje ludowe.

Opisywana szczegółowo wycieczka w Tatry miała miejsce prawdopodobnie około 1655 r. Jest tam wiele nieścisłości chronologicznych, np. opis spotkania z Davidem Frolichem, który zmarł w 1648 r. Bez wątpienia wycieczka miała miejsce około Św. Jana, czyli pod koniec czerwca, kiedy ludzie zwyczajowo wybierali się zwiedzić "Góry Karpackie". Simplicissimus wraz z czterem kolegami, za zgodą rektora szkoły w Kieżmarku udał się do wsi leżących u podnóża Tatr. W jednej z nich mieszkał nauczyciel, który za opłatą zgodził się oprowadzić chłopców po górach. Cała wyprawa trwała 3 dni.

Nauczyciel doradził im ile należy zbrać ze sobą chleba, wina, piwa. Kazał zagotować dla nich kilka szynek oraz łopatkę z kozicy. Już wtedy używano prymitywnego sprzętu wspinaczkowego. Na wycieczkę zabrano worek: "żelaza do zarzucania", lin, "żelaza na kolana" (pradopodobnie chodzi o raki błędnie skojarzone z kolanami ;-)). Przewodnik wyposażył młodzieńców w grabki do zbierania korzeni roślin i rogi kozicy, pomocne podczas wspinaczki. Sam jeszcze zabrał broń palną w celu obrony przed grubym zwierzem. Dwóm chłopcom odradził ich własne buty na wysokim obcasie i załatwił, oczywiście za opłatą lepsze. Potem nakazał im całkowite posłuszeństwo i na następny dzień, wczesnym świtem cała ekipa wyruszyła w Tatry.

Chłopcy rozbudzeni ciekawymi opowieściami o osobliwościach gór ruszyli ochoczo za przewodnikiem. Po czterch godzinach marszu krętą ścieżką prowadzącą cały czas w górę stanęli na pieknej łące. Z tego miejsca mieli jeszcze półtorej godziny drogi do owczarni juhasa (prawdopodonie dzisiejszy Kieżmarski Koszar), gdzie przewidywany był obiad. Przewodnik w tym miejscu przestrzegł przed pokazywaniem juhasowi ile chłopcy mają pieniędzy. W podziekowaniu za obiad należało dać mu kilka placków. Po poradach nauczyciela wędrowcy dotarli najpierw do Doliny Bialej Wody Kieżmarskiej, a następnie do owczarni juhasa. Ten przywitał ich z ciupagą, strzelbą oraz z dwoma psami. Po początkowych złośliwiściach okazał się bardzo gościnnym gospodarzem.
Po zjedzeniu pieczeni z zabitego na miejscu jagnięcia oraz suszonego sera owczego wędrowcy ruszyli w kierunku wysokiej gołej turni (prwadopodobnie Rakuskiej Czuby 2040 m). W pewnym momencie droga zaczęła się stawać coraz trudniejsza, przwodnik założył owe "żelaza na kolana i łokcie" i wspinał się po skalistych turniach, potem zrzucał liny chłopcom. Oni zaś narzekali na kamienie wytaczające się im spod stóp i obsuwanie się w dół po piargach. Po tej wspinaczce i zmyleniu drogi dotrali wszyscy o zachodzie słońca do podnóża "Dziadka"(prawdopodobnie Kieżmarski Szczyt, który zamierzali zdobyć).

Tam rozbili obóz, przy ognisku zjedli część zapasów, popijając winem. Przewodnik wystrzelił kilkakrotnie z broni w celu spłoszenia niedźwiedzi, które rzekomo podchodziły pod obóz i wydawały groźne ryki. Chłopcy nie pospali jednak tej nocy, bo niedługo po zaśnięciu przewodnik obudził towarzystwo i wszyscy rozpoczęli wspinaczkę po grani między Rakuską Czubą a Kieżmarskim Szczytem.

<<<Wstecz